Nie jest to taka prosta sprawa. Pytanie, czemu to ma służyć i po co tak utrudniać?
Zamawiający może żądać próbek przedmiotu zamówienia, ale tylko po to, by je organoleptycznie ocenić i nie używać. A tym bardziej nie przeprowadzić testów. Trudno jest żądać próbki roboty budowlanej.
Może istnieje jakaś norma na "procent suchej masy" i można zobowiązać Wykonawców do przedłożenia wyników badań z akredytowanego laboratorium na zgodność parametrów oferowanej wirówki z tą normą.
Można również, ale to już odważne rozwiązanie, aby przed podpisaniem umowy Wykonawca, którego oferta została wybrana jako najkorzystniejsza, dostarczył do siedziby Zamawiającego jeden egzemplarz wirówki celem przeprowadzenia testów w zakresie zgodności parametru oferowanego z faktycznym. Czyli Wykonawca w ofercie, bez żadnego innego potwierdzenia (druczka) oświadcza, że jego wirówka daje taki procent suchej masy, który spełnia wymagania SIWZ. Zostaje wybrany. Przyjeżdza do Zamawiacza, wyskakuje z wirówki i Zamawiacz robi testy. I jak jest negatywnie tzn. gorzej niż sobie Zamawiający życzył w SIWZ, to wówczas Zamawiający odstępuje od umowy z przyczyn leżących po stronie Wykonawcy.
Z "procentu suchej masy" nie robiłbym kryterium oceny ofert. Dlatego, że całość postępowania jest prowadzona jako robota budowlana. Dostawa wirówki jest tylko jakąś składową. Kryterium powinno cechować się obiektywizmem, odniesieniem do powszechnie stosowanych wskaźników. Na gruncie praktyki Zamawiających i wszelkich wytycznych, poza oklepaną ceną, terminem, gwarancją istnieją inne kryteria, takie jak kryteria środowiskowe i użytkowe. Stosuje się je jednak głównie dla dostaw i usług. Natomiast robota budowlana jest procesem złożonym, wieloetapowym i wyszukiwanie kryteriów na siłę może tylko utrudnić przeprowadzenie procedury.