Trudno mi znaleźć łagodne określenie zamawiającego, więc się powstrzymam od epitetów
Sprawa jest bulwersująca, jednocześnie trudna - zamawiający najwyraźniej nieświadomy swoich niedoskonałości będzie zapewne zapierać się, ale trzeba próbować walczyć. Podstawowe argumenty już w wątku były. Cóż można dodać?
Prawo nie daje podstaw do szczegółowego rozliczania wykonawcy robocizny kosztorysowej na etapie ofert. Brak jest jednoznacznych norm czy nakładów, zamawiający nie ma prawa żadnych narzucać ani żądać. Zgodnie z przepisami ustawy o cenach ceny ustala wykonawca i nie istnieje żadna podstawa prawna regulująca sposób ustalenia ceny. Ceny jednostkowe robót nie muszą mieć odniesienia do konkretnych norm. Z tych cen nie można wydzielić składników, w tym robocizny i w efekcie nie da się wykonać zestawienia. Wykaz mógłby być fikcyjny. Przede wszystkim wykaz nie byłby przydany zamawiającemu do żadnego celu (chyba tylko do odrzucenia oferty). Z drugiej strony ustawa Pzp nie pozwala żądać innych dokumentów niż potrzebne dla postępowania (art.25.1). Czyli żądanie zamawiającego było sprzeczne z przepisami prawa. Skoro dokument był zbędny, to jego brak nie może być podstawą odrzucenia. Ponadto nie można mówić o niezgodności treści ze specyfikacją, bo specyfikacja nie narzucała treści wykazu, lecz jedynie formę, tzn, że w ogóle ma być wykaz o określonej nazwie, zaś każda treść musiałaby wystarczyć, choćby liczba 1 oraz każda inna dowolna (przypadkowa). Żadnej nie dałoby się wykorzystać.
Tyle wymyślam na gorąco, może kto inny uporządkuje, wybierze cokolwiek lub dołoży.