kto może byc członkiem komisji przetargowej

Tylko, że kierownika zamawiającego powinna łączyć jakaś umowa cywilnoprawna z członkiem komisji, bo przecież nie można powołać na członka komisji kogoś z ulicy. Mój przypadek jest taki, że ja mam zostać powołany na członka komisji w innej jednostce, z którą nie łączy mnie żaden stosunek cywilnoprawny, a według mnie powinna być co najmniej umowa zlecenie między mną a tym kierownikiem zamawiającego, który NIE jest moim pracodawcą.

Mateusz to w takiej sytuacji mogą cię powołać i zapłacić lub jak chcesz to możesz za darmo im świadczyć taką usługę. Ja na swoim przykładzie powiem, że działałam w kilkunastu komisjach będąc przewodniczącą za damo np. domy pomocy społecznej, kościoły itp. wsio z UE i nikt nigdy nic mi nie powiedział, że źle było. Komisja składa się z ludzi wybranych przez Kierownika jednostki i nie ma przepisu który zakazuje tego.

"a nawet musi" - musi wtedy kiedy ma takie coś zapisane w obowiązkach, w przeciwnym wypadku nic nie musi.

"Wykluczam samodzielne kontakty i udział w pracach w innej jednostce." - ponieważ? Co to kogo obchodzi gdzie pracuję (oczywiście pamiętając o zgodzie jeśli potrzebna)?

Tylko pisemna. Art. 80 ust. 1 i 2 ustawy o służbie cywilnej z 2008 r.

Tylko zazdrościć układów w robocie. Ja - nawet pomimo niezłych kontaktów z kierownictwem - nie odważyłbym się sprzeciwiać ?szefie, absolutnie wykluczone, bo nie mam w obowiązkach?. Z resztą po takim czymś można zaraz się spodziewać np. wskazania palcem w obowiązkach ostatniego punktu, gdzie jest zwykle wszystko, a jeśli nie to następnego dnia wręczenia nowego zakresu.

O ile znam życie. to w niektórych zakładach bywa ciut gorzej.

Kolego! Prywatnie to możesz co uważasz, ale jeśli ktoś jest kojarzony z zakładem, występuje jako przedstawiciel czy choćby pracownik zakładu, to reguły są takie, że ta osoba ma zobowiązania i swobody nie ma. Przynajmniej w moich rejonach tak jest.

Po cześć zgadzam się Hubalem. Znam taką Panią co to nie ma "tego" w zakresie obowiązków . Zakrawa na śmieszność.
Oczywiście każdy przypadek jest inny. Ja sam kiedyś poprosiłem o wydanie polecenia "tego" na piśmie i nikt tego nie zrobił...pracuje nadal

No bez przesady. Tu ponadto jest sytuacja szczególna; doraźna łapanka. W takich przypadkach - wiadomo dziś zaczynamy, a papiery wczoraj.
Ponadto znam pracę komisyjną: jeden naprawdę pracuje, czasem innych przymuszą, ale w na ogół ci inni są od podpisania na końcu.
Nie widzę powodu do obaw.

No jest jeden ! - kiedy na tym z łapanki ma spoczywać cały ciężar merytorycznej roboty. W takim przypadku chandryczenie jest zasadne.