Robię w "zamówieniach" od niedawna i staram się trochę zmniejszyć biurokrację. Moi poprzednicy przyjęli zasadę, że trzeba chronić się przez kwity i strasznie się w tym wyspecjalizowani. Najmniejszy przetarg bez odrzucenia, wykluczenia, uzupełniania o wartości 50 tyś. euro ma dużo ponad 150 stron. Dokumenty wpinane są po 2 razy np. projekt SIWZ podpisany przez członków komisji i SIWZ podpisana przez Kierownika. Projekt umowy z załącznikami po wycenie i jako załącznik SIWZ. Poza tym protokoły, wnioski robi się notatki z rozmów telefonicznych, drukuje zrzuty ekranowe itd.
W tym wszystkim dochodzę do wniosku, który pojawił się wyżej, że niedobrze jest, gdy tylko jedna osoba z komisji wogóle wie co się dzieje, a reszta jest, bo jest. I tak ja robię wszystkie kwity i druki, a oni mi to wszystko podpisują.
Pozdrowienia dla wszystkich archiwistów.