Przyznam, że nie już czytam "wypocin" redaktorów "Rz'. Ułapili się jednej informacji - przetarg. Żaden z nich, może z lenistwa, może z braku chęci, nie przeczytał dotąd podstawowych aktów prawnych a szczególnie umów ubezpieczenia, w tym ogólnych warunków. Nie ma w umowie ubezpieczenia (cywilno - prawnej) pojęcia pełnomocnik. Jest: Ubezpieczający. I temu przypisane są konkretne obowiązki.
Przykład: W warunkach jest zapis o obowiązku zachowania tajemnicy ubezpieczeniowej przez ubezpieczającego oraz osoby przez niego wyznaczone do obsługi ubezpieczenia. W uczelni X, pan dziekan Y, jako uposażoną w swojej deklaracji wyznaczył panią Z, przy czym jak się okazało nie była to jego żona, co więcej pani Z była wszystkim znana, bo wykładała na innym wydziale. Pani Q, która obłsugiwała ubezpieczenia, "w zaufaniu" powiedziała o tym pani A, która również w tajemnicy powiedziała pani B... i tak dalej. Po trzech miesiącach pan Y wniósł przeciwko swojemu pracodawcy pozew do sądu o naruszenie dóbr osobistych oraz naruszenie obowiązku zachowania w poufoności danych wrażliwych i naruszenie tajemnicy ubezpieczeniowej.
Wydaje się śmieszne? Nie bardzo, bo skończyło się wyrokiem skazującym i... rozwodem pana Y.
Ubezpieczenia to nie zabawka i ubezpieczajacy ZAWSZE ponosi odpowiedzialność zarówno z KC jak i samej umowy.
Pozdrawiam
MRJ